Pamietam premierę iPhone 7, we wrześniu 2016 roku. Wcześniej, spekulowano na temat wyglądu, że ekran bez ramki, że bez Home lub z wprasowanym guzikiem w matrycę ekranu, wszystko sensoryczne i dookolne. Dziś, minęło już prawie sześć lat a ten wydaje się ciągle być w użyciu. To chyba dobry moment, by wymienić podrapany housing czy rozbity ekran, zobaczyć baterię i zrobić ogólne porządki.
Po sześciu latach używania i ciężkich przeżyciach w wielu, nieautoryzowanych serwisach, iPhone 7 idzie do remontu.
Był czas, kiedy 7-ki padały jak muchy. Pojawiały opinie, że błędy w projekcie ale prawda jednak okazała się inna. Nawet producent nie przewiedział, że model 7, jako następca rekordowo sprzedawanego iPhone 6 stanie się najbardziej osobistym urządzeniem ever. Bardziej niż golarka ręczna Wilkinsona i krem z filtrem UVb. Moda na posiadanie komórki w kieszeni, za paskiem podczas kąpieli w morzu, na spacerze, w szkole i na zakupach… czas start.
Nie bez znaczenia ma uruchomienie (w końcu) modułu NFC, dawno już działającego w androidach (gdzie nie wymyślono istotnego zastosowania dla tej technologii). Ale… i tu zaskoczenie. Nowe, nigdy wcześniej nie spotykane zastosowanie telefonu – elektroniczny portfel, płatności zbliżeniowe (ApplePay) i integracja funkcji z nowym gadżetem, zegarkiem AppleWatch.
Ach, skręcę jednak w kierunku meritum, bo nie o tym chciałem tu pisać. Rzecz w tym, że dostałem najbardziej chyba zniszczony iPhone 7 z jakim się spotkałem. Dostałem (w cenie złomu), bo ten nie działa, obudowa podobnie jak i ekran jest złamana. Zastanawiam się czy w ogóle uda się go przywrócić do działania (co czasem jest możliwe) ale i ile będzie to wszystko kosztowało. Biorąc pod uwagę, że „nowy” (używany, odnawiany, po stokroć naprawiany) egzemplarz typu „powystawowy”, „szufladowy, nigdy nie używany” czy „używany ale mało” kosztuje ok 450 zł, czy naprawa będzie, w granicach finansowego rozsądku w ogóle możliwe.
Wg informacji sprzedającego, ze znanego portalu sprzedażowego „po sąsiedzku” telefon działał jeszcze jakiś czas po „wypadku” ale później się wyłączył. Z tego powodu wylądował w szufladzie na rok… czy dwa… 🙂 Jego wcześniejsze „przygody” nie były znane (drugi właściciel).
Zacznę pewnie od swoistego remanentu, określenia potrzeb i zakresu prac do wykonania 🙂 Uśmiecham się, pisząc to, bo przecież ten egzemplarz wygląda jak g… natomiast wewnątrz nawet jak dwa. Ale zależało mi na najniższej cenie a przewidziane prace planowałem wykonać samodzielnie. Dostęp do części zamiennych (używanych, z demontaży w serwisach) jest naprawdę spory i większość kosztuje tyle, co śmieci kosztować mogą.
Wkrótce, iPhone 7 czas na remont – poziom do zaakceptowania na własnym, kuchennym stole – w kolejnej odsłonie cyklu. Egzemplarza jak ten, nie polecam.
Głównie, z powodu naprawdę zaawansowanej naprawy elektroniki. Jak widać na zdjęciach, płyta została już skanibalizowana i odtworzenie jej, bez istotnego doświadczenia byłoby zwyczajnie drogie.
Zobaczmy, jak to wygląda z mojego punktu widzenia: obudowa złamana w okolicy dolnego separatora. Nie nadaje się do naprawy. Nowa (używana, z demontażu w średnim stanie wizualnym) i bez wnętrzności może kosztować od 10 zł. Zakładam, że taśmy i anteny działają. Na baterię nie liczę, nowa to wydatek ok 60 zł a ekran… Został mi jeden oryginał, z dawnych czasów ale z urwaną taśmą dotyku. Naprawa uszkodzenia (nowy backlight z taśmą) będzie kosztowała ok 30 zł i potrwa ok 30 minut. Liczę, że kamera główna działa. Zakup używanej może zaczynać się od 40-50 zł, czego wolałbym uniknąć.
Zakupów dokonam kiedy potwierdzę możliwość naprawy płyty głównej. Tu widać spustoszenie. Ktoś już próbował ją naprawić, co najmniej kilka razy. Ostatecznie, płyta wydaje się być martwa a kilka elementów zaginęło. Zapewne, ktoś pobrał je do naprawy innego telefonu. Zastanawiam się, jak to mogło działać „jakiś czas po wypadku” bez tak istotnych elementów? Odpowiedź zawsze najprostsza… portal „cała Polska po sąsiedzku” znowu daje o sobie znać a sprzedający, to zwykły kłamca. Ale było przynajmniej tanio, więc nie narzekam.
Aktualizacja:
bateria okazuje się być w całkiem dobrym stanie. Podobnie, jak kamera główna. Tu zaoszczędziłem. Szczegóły naprawy płyty głównej przenoszę (link) do działu dla zaawansowanych (bo nie każdego to interesuje). Koszty jej naprawy mogłyby być wysokie, jeśli dla większości warsztatów w ogóle możliwe. Przyznam, że trochę się nad nią napracowałem. Efekt jednak jest zadowalający.
Backlight ostatecznie kosztował 26 zł, obudowa 10 zł. Kamery, taśmy elastyczne i port ładowania działają. Bateria jest w stanie 90% stanu fabrycznego, więc ciągle do przyjęcia na kilka następnych lat. Efekt końcowy z montażu w części drugiej (link) a sposoby demontażu podzespołów w dziale napraw domowych, na własnym, kuchennym stole (link).
do usłyszenia wkrótce w części II, bert.harmidomski